listopad. makabreska. jest ciemno, ciemno, corazciemniej. zdjecia przed switem, przed noca, zamiast snu, zamiast kawy. niedlugo na autobusowych szybach mozna bedzie pisac poematy - wers za wersem - nosic sie z nonszalacja rozowego parasola. bede mowic dzis i tylko jutro.
w listopadzie tradycyjnie nastepuje hipertrofia autorefleksji. dni - jeden po drugim - ktorym zabraknie marginesu.